Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/967

Ta strona została przepisana.

na osuby wczoraj widziano, które dziś ostrożniejsze, mogły inne obrać miejsce.
Wsiadł więc na konia i ubitą, ciężką, w kwadrans przybył do kraty zamkowej.
Baron zajęty był wprawianiem psów do pula, podczas tego hrabia przebywał most zwodzony.
Spostrzegłszy zięcia, poszedł naprzeciw niego.
Dyana siedząc pod ogromnym modrzewiem czytała poezye Marota.
Gertruda haftowała przy niej.
Hrabia powitawszy barona, spostrzegł dwie kobiety.
Zsiadł z konia i zbliżył się do nich.
Dyana powstała i grzecznym ukłonem powitała hrabiego.
— Jaka spokojność, albo raczej jaka obłuda! — mówił do siebie hrabia — jakżebym pragnął zakłócić tę spokojną wodę!
Skoro zjawił się lokaj, brama oddał mu cugle i podszedł do Dyany mówiąc:
— Pani, racz mi pozwolić chwilę rozmowy z sobą.
— Najchętniej — odpowiedziała Dyana.
— Czy zaszczycisz swoją obecnością nasz zamek? — zapytał stary baron.
— Tak, panie; przynajmniej do jutra.