— Mylisz się pan — zimno odpowiedziała Dyana.
— Jak śmiesz zaprzeczać, kiedy ja sam widziałem!
— Ty, panie?
— Ja sam. Jak możesz przeczyć, kiedy wiem, że żadnej kobiety nie ma w Meridor?
— Pan jesteś w błędzie, Joanna do Brisac tu bawi.
— Pani de Saint-Luc?
— Tak, pani de Saint-Luc, moja przyjaciółka.
— I pan de Saint-Luc?
— Nie opuszcza żony, jak pan wiesz o tem, ich małżeństwo jest związkiem miłości.
— Ale to nie był pan de Saint-Luc i jego żona, to byłaś ty, bo cię poznałem i jakiś mężczyzna, którego nie znam, ale znać będę, przysiegam ci...
— Upierasz się pan, że to ja byłam?
— Poznałem ciebie po głosie.
— Gdybyś pan mówił rozsądniej, chętniebym cię słuchała; lecz teraz najlepiej uczynię gdy się oddalę.
— Nie pani — odrzekł pan de Monsoreau chwytając Dyanę za rękę — pozostaniesz.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/969
Ta strona została przepisana.