Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/974

Ta strona została przepisana.

— Niebezpiecznym? a! rozumiem, z przyczyny odosobnienia.
— Bynajmniej; lecz sądzę, że gości dużo bywa tutaj.
— Gości?... O! wcale nie, na honor.
— Czy doprawdy?
— Wszak ci już powiedziałem.
— I żadnych nie odbieracie odwiedzin?
— Przynajmniej jak ja tu jestem...
— A z owego dworu w Ąngers nikt tu nie bywa?
— Nikt a nikt.
— To niepodobna.
— Jednak tak jest.
— Obmawiasz dwór Andegaweński.
— Bynajmniej, ale żywej duszy tu nie widziłem.
— Zatem mylę się... — Nie inaczej, powróćmy do tego, co mówiłeś, że park jest niepewny. Czy w nim są niedźwiedzie?
— O! nie.
— Wilki?
— Ani wilki.
— Złodzieje?
— Może. Pani de Saint-Luc bardzo ładną mi się zdawała.