Ta strona została przepisana.
— A ty, czy go nigdy niewidziałeś?
— Anim się nawet spodziewał.
— Przekonaj się.
— Mnie się wszystko zdaje, że to ty — powtórzył Saint-Luc.
— Na honor, nie.
— Wierzę ci.
— Pewno?
— Pewno.
— A więc?
Wielki łowczy prawie groźnie spojrzał na Saint-Luca, który wesołością i lekceważeniem go zbywał.
— A! jęknął, aż Saint-Luc głowę wzniósł do góry:
— Jeszcze jednę mam myśl — rzekł potem.
— Jaką?
— Może...
— Co może?...
— Nie...
— Nie?
— Mów.
— Może to książę Andegaweński.
— I ja tak samo myślałem; lecz się przekonałem, że to nie on.
— Ho! ho! książę przebiegły.