— A więc do Paryża jedziemy?...
— Tak... chciałbym tylko pióra i atramentu.
— Chcesz pisać?... do kogo?...
— Do Bussego. Nie mogę wyjechać, muszę mu powiedzieć dlaczego Anjou opuszczam.
— Wszystko, co potrzeba, znajdziesz w moim pukoju.
Saint-Luc wszedłszy do pokoju żony, drżącą jeszcze ręką skreślił wyrazy następujące:
Dowiesz się niebawem, jaki wypadek spotkał pana de Monsoreau. W szpalerze, w parku, mieliśmy z sobą rozprawę, poszło o uszkodzenie muru i o przyzwyczajenie konia, aby sam do domu powracał.
W zapale, pan de Monsoreau upadł na stokrotki, tak szkodliwie, że natychmiast ducha wyzionął.
„P. S. Ponieważ ten wypadek może ci się zdawać nieprawdopodobnym, muszę dodać, że w owej chwili, obadwaj mieliśmy szpady w ręku.
„Wyjeżdżam natychmiast do Paryża, po-