Katarzyna wychyliła się z kolasy, chcąc by jej widok większe, niż odgłos trąb, zrobił wrażenie.
Żołnierze Andegaweńscy poznali ją, powitali z szacunkiem, lecz bramy pozostawili zamknięte.
Wysiała przodem dworzanina swojego.
Przyjęto go uprzejmie.
Lecz gdy przyszło do otworzenia bram miasta, odpowiedziano, że czas wojenny wymaga przestrzegania ścisłych formalności.
Dworzanin powrócił smutny.
A Katarzyna z goryczą wyrzekła owe słowa, które później Ludwik XIV-ty złagodził:
— Będę czekała.
Dworzanie drżeli przy jej boku.
Nakoniec, Bussy, który silił się na wymowę do księcia, wziął wszystko na swoję odpowiedzialność.
Kazał osiodłać konia, wziął pięciu dworzan, najbardziej nielubionych przez Katarzynę, stanął na ich czele i wyjechał na przeciw Jej królewskiej mości.
Katarzyna znużyła się nie oczekiwaniem, lecz myślą zemsty nad temi, którzy z nią tak lekceważąco postępowali.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/992
Ta strona została przepisana.