Z przyjaciółmi, którzy się serdecznie śmieli, skierował się ku miejscu, w którem według danych instrukcyj, miała wysiąść królowa-matka.
— Czy Wasza królewska mość słyszałaś? — pytał dworzanin — boczna brama!
— Słyszałam; wejdźmy, którędy można.
Błyskawica spojrzenia olśniła niezręcznego, który dał poznać jej upokorzenie.
Orszak zwrócił się na lewo, tam bramę otworzono.
Bussy pieszo, ze szpadą dobytą, postąpił i ukłonił się Katarzynie.
Obok niego, liczne pióra zmiatały ziemię.
— Witamy — rzekł — Waszą królewską mość w Angers.
Przy nim stały bębny, które milczały i hallabardy, które się nie zniżyły.
Królowa wysiadła z kolaski i podawszy rękę swojemu dworzaninowi, postępowała ku bramie, odpowiedziawszy wprzódy:
— Dziękuję, panie Bussy.
Było to zakończenie licznych uwag, jakie w głowie robiła.
Szła z głową wzniesioną, aż Bussy zwrócił jej uwagę.
— Ostrożnie, Najjaśniejsza pani, brama jest bardzo niska.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/994
Ta strona została przepisana.