trze było tak spokojne, że dym, który wypuszczał z ust Van-Dick, pozostawał kilka chwil na miejscu, jakby niepewny, i dopiero powoli unosił się w górę.
Nie jesteśmy wstanie opisać uczuć jakich doznał nasz bohater, na widok szczęścia swego współtowarzysza. Van-Dick, zaś nie myślał o tém wcale, palił fajkę, przypatrując się jak dym kreślił koła czerwone, które potém zamieniały się na żółte i zielone uśmiechając się do dzieci wiejskich zabłoconych, biegnących z krzykiem koło powozu.
Daléj wszystko się zjednoczyło w jeden obraz: księżyc zeszedł, noc nadeszła, fajka Van-Dicka zagasła, oczy się zamknęły, o peryodyczne chrapanie przekonało sąsiada że usnął.
Tristan po długiém rozmyślaniu zmiennéj kolei losu, usnął także, a gdy się obudził za pierwszym brzaskiem jutrzenki, z przyjemnością podziwiał sen Hollenderczyka, który wkrótce potem rozbudził się. To podobieństwo natury ludzkiej podobało się Tristanowi jak również i Van-Dickowi. Znali się od bardzo niedawnego czasu, aby sobie mieli nawzajem wyznać te sympatyą, ale nasz bohater z przyjemnością słuchał teoryi kupca, który wracał do
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1007
Ta strona została przepisana.