— A zatém nie mam się czego obawiać.
— Niczego w święcie.
— Bo mówiąc otwarcie, potém cóś mi pan powiedział, obawiałem się czy się jéj podobam.
— Beczę ci za jéj przyjaźń, ona wielbi artystów.
— Czy umie śpiewać?
— Zdaje mi się, że mnie.
— To doskonale.
— Uważasz, kiedy jestem w kantorze, śpiew więcej mi sprawia dystrakcyi, niż przyjemności. Zresztą fortepian stoi bardzo daleko.
— To ja i pani Van-Dick przemienimy wieczorem będziemy się zajmować muzyką.
— Jak się wam spodoba, mój dom stanie się rajem.
— W którym pan będziesz bóztwem.
— O drogi przyjacielu!
— O dobry panie Van-Dick
I obadwa wziąwszy się pod ręce spacerowali po pomoście.
Tristan został powiernikiem, nieodbicie potrzebnym Van-Dickowi, który mu opowiedział całe życie swoje od młodości aż do wstąpienia w związki małżeńskie. Musimy wyznać, że od téj epoki nie opisywał naszemu przyjacielowi
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1024
Ta strona została przepisana.