— Ale, ale, jakże się miewa ten drugi Willem?
— Zupełnie dobrze.
Willem wszedł.
Tristan nieco powstał.
— Mój Tristanie, rzekł Van-Dick, przedstawiam ci pana Willem, jest to drugi ja w tym domu, Willem, o którym ci wspominałem.
Tristan ukłonił się nowo przybyłemu, usiadł.
Van-Dick przedstawił z kolei Tristana P. Willem. Obadwa powtórnie się sobie ukłonili.
A teraz, kiedy wszyscy się tu znamy, zabierzmy się do śniadania.
Eufrozyna, która przez ten czas rozebrała pokrajane cząstki.
Tristan wziął skrzydełko na usilne nalegania swéj sąsiadki, i podał talerz Van-Dickowi.
Była to kobieta, któréj niewiadomo czego brakowało aby była piękną twarz miała cokolwiek czerwoną rysy nieco pospolite, ale dość regularne. Oczy chwilami czułe, zmieniały się za najmniejszém wzruszeniem, i stawały się imponujące: widać było, że wpięli słodycz była wysileniem, bo obłudna powieka pani Van-Dick nie zawsze w czas ukazywała się aby zasłonić płoną podała talerz zawierający pokrajane
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1036
Ta strona została przepisana.