ukończywszy, wytłomaczył treść onej pani Van-Dick po francuzku.
— Doskonale, zawołała, Pan uwolnisz męża niego z wielkich kłopotów, jeżeli zechcesz czasem uczynieniu podobną przysługę jak dzisiejsza.
I ta kobieta, cała w pretensjach aż do śmieszności, dołączyła do tego zdania tak prostego, spojrzenie, jakiego zwykle nasze oczy używają przywylaniu uczuć serca, —
Tristan, który się zaczynał już oswajać z nawyknieniami Eufrozyny, nie został wcale zdziwiony tą mową oczu, i skończył na najprościejsze podziękowaniu nie spojrzawszy wcale tak jak Werter patrzył na Karolinę.
— Czy mogę być Pani jeszcze w czém użytecznym? dodał.
— Nie, już wszystko jest skończone; czy Pan chcesz już odejść?
I Eufrozyna wymówiła to takim tonem, jakim kto inny powiedziałby: „Umieram!“
— Jeżeli Panią nie nudzę, to bardzo mi jest przyjemnie pozostać w éj towarzystwie.
— O jakże jesteś dobry!
I uśmiech wdzięczności podobny do tego, jaki okazujemy osobie która nam uratowała życie, przebiegł po ustach Pani Van-Dick.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1060
Ta strona została przepisana.