— Jaka?
— Oto, że prawie zawsze los robi sobie igraszkę łącząc dwie natury, które wzięte oddzielnie, są prawie doskonałe, a które połączone zostają w ciągłéj niezgodzie.
— To prawda, Pani.
— Tak to ja sobie tłomaczę nienawiść, jaką często żona ma dla męża, kochanego i szanowanego od innych.
— Pani oskarżasz oto los; rodzice lub krewni mają w tém także niejaki udział.
— To prawda Panie Tristan, co mi mówisz, i to mnie przekonywa, że odbyłeś długą naukę serca ludzkiego.
I Eufrozyna znowu zaczęła wzdychać.
Tristan ułożył minę smutną.
— Tak więc, ciągnęła Pani Van-Dick, mój mąż jest najlepszy człowiek w świecie.
— Dobrze, pomyślał nasz przyjaciel, otoż zwierzenia następują.
— Godny szacunku, mówiła daléj, z najlepszém sercem dla przyjaciół; zasługujący na szacunek tych, którzy go dobrze poznają. Otóż czy mi Pan uwierzysz? a mówię to Panu dla tego, ponieważ zdajesz się sympatyzować ze mną, tak jakbym w nim widziała dawnego przyjaciela, otóż więc nie byłam nigdy szczęśliwą z Panem Van-Dick.
— Co Pani mówisz! zawołał Tristan, udając zadziwienie i okazując współczucie.
— Czystą prawdę, prawdę smutną, niestety! Van-Dick przede wszystkiém jest człowiek tru-
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1062
Ta strona została przepisana.