dotąd uważał za kokieteryą, było cos jeszcze gorszego.
— A zatém chciałabym, żebyś pan odmalował mój portret.
— Z największą, przyjemnością, a nawet wdzięcznością, bo malarz jest dumny i szczęśliwy, kiedy może oddać twarz posiadającą tyle wdzięku.
— Pan jesteś tyle dobrym, a zatém zezwalasz?
— Nawet oto proszę.
— Jesteś zachwycający, i mówiąc to pani Van-Dick, wyciągnęła swą pulchną rączkę, na któréj Tristan złożył pocałowanie.
— A więc rzecz skończona, i od dziś jestem na twoje rozkazy.
— Od jutra, jeśli pani pozwolisz.
— Jak się panu podoba.
— Tylko proszę o sekret.
— Czy przed panem Van-Dick?
— Przed wszystkimi.
— Bądź pani spokojna, nikt o tém wiedzieć nic będzie.
— Czy to będzie miniatura?
— Tak jest pani, odpowiedział Tristan z namysłem, jeden z tych portretów, co niewidocznie
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1083
Ta strona została przepisana.