promiennem słońcem, tém widzialnem okiem przyrody, jest nędza, którą opatrzność to niewidzialne oko Wszechmocnego, czy to dla kary lub próby, nie chce ni widzieć, ni pocieszyć.
Zdjąwszy dach domu przy ulicy Ś-go Jakóba, widzielibyście izdebkę, słabo oświetloną, cuchnącą łojową świecą. — W głębi tej małéj, ciasnej, suchotnéj, jeśliby tak można nazwać, izby, było łóżko, a w niém spała młoda kobieta, blondyna, głowę skryła pod ramie, jak ptaszek pod skrzydło, i marzyła może w téj chwili o szczęściu, jakiego jej nigdy obudzenie nie dawało.
Przy łóżku jéj, oparty o poduszkę, siedział młody jeszcze mężczyzna, z włosem i okiem czarném, z piękną bladą twarzą; milczący wpatrywał się w śpiącą kobietę — spojrzenie jego jakby przyrosło do jéj twarzy, bo oka z niéj nie spuszczał, i tak był nieruchomy, czuwając, jak ona śpiąca; w nieruchomości wszakże jego, było coś tak głęboko smutnego, iż łatwo w nim zgadywałeś myśl bolesną i okrutną razem. Nie zdawało się, aby kobieta była słabą, owszem, spała spokojnie, bez gorączki, jak gołębica w gniazdku; z ust róża-
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/11
Ta strona została skorygowana.