twarzy jakiegoś rysu ukrytego, i którego pędzel nie jest w stanie oddać dopuki oczy malarza doskonale go nie uchwycą.
I pani Van-Dick na dopełnienie myśli i ulepszenie postawy przybrała uśmiech mdlejący.
— Czy pan nie masz już matki? dodała.
— Nie mam.
— Am braci, ani sióstr?
— Nie, pani.
— Ani familii?
— Nie, odrzekł smutno nasz przyjaciel, bo to wyliczanie jego samotności pogrążyło go w zamyślenie.
— Biedny młodzieńcze! A więc chcę, abyś tu znalazł przywiązanie, jakiego ci nie dostaje. Van-Dick będzie twoim bratem, ja siostrą. Pozwalasz na to?
Pani Van-Dick wyrzekła to tonem tak szczerym i serdecznym, że Tristan zaczął żałować, że ją uważał za śmieszną, nie poznawszy się co w niéj było dobrego, i został przekonanym, że ją źle sądził.
Dziękuję pani, odpowiedział, z szczerością, dziękuję za wszystko co chcesz dla mnie uczynić, bo chociaż jestem trochę uleczony z cierpień jakich doznałem na tym świecie, przycho-
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1101
Ta strona została przepisana.