— Otóż rzekł z wysileniem, jest tu jedna tajemnica o któréj pan nie wiesz.
— Doprawdy. Jakaż?
— Ale tak jakbym ją odkrył nic nie mówiąc.
— Z ostatnim słowem zamrze.
— Otóż kochany panie Tristan mówił kommissant oglądając się, czy go kto nie widzi lub nie podsłuchuje, otóż ja jestem kochankiem pani Van-Dick.
— Tęgi z ciebie zuch odrzekł spokojnie Tristan powątpiewając jeszcze o jego ufności.
— I to pana me przestrasza?
Cieszę się razem z wami.
— Ależ to jest podłość, zdrada, takie postępowanie.
— Jak to rozumiesz?
— Uwodzić żonę człowieka, któremu wszystko winienem.
— A więc teraz już jesteś z nim kwita.
— Gdybyś pan wiedział, kontynował kommissant zbyt przejęty, aby dać uwagę na ten żart, otóż gdybyś pan wiedział ile się opierałem téj fatalnéj namiętności i ile wycierpiałem, jaką toczyłem walkę z honorem i miłością, w końcu pojmiesz, żem uległ.
— Ależ mój kochany Willemie oskarżasz się
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1110
Ta strona została przepisana.