— Zresztą Van-Dick nie tylko nie kocha żony, ale nawet kocha inną.
— Wiesz pan o tém?
— Dostrzegłem to.
— Te kucharkę?
— Ją samą.
— Kiedyby powinien ubóstwiać Eufrozynę.
— Na cóż więc się uskarżasz?
— Tak to prawda.
— Widzisz więc, że ci jest wolno kochać panią Van-Dick, i że to jest tylko omyłką losu, którą opatrzność naprawiła. Z omyłki nie zdeję się rachunku. To wszystko już sobie wystawiałem aby się uniewinnić w własném przekonaniu i jestem szczęśliwy że słyszę pana to mówiącego.
Ale cóż? czy jeszcze co innego?
— Słucham.
— Tak przywykłem do téj miłości, że dziś okropnie cierpię, że muszę ją zerwać.
— A to dla czego?
— Wyjeżdżam.
— Na zawsze? zawołał Tristan obawiając się aby kommissant, którego kochał nie opuścił tego domu.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1112
Ta strona została przepisana.