Ta strona została przepisana.
— Na miesiąc.
— Ale po cóż jedziesz?
W interessach ważnych dotyczących naszego handlu.
— Czy byś nie mógł posłać Van-Dicka za siebie?
— Możebym ja mógł jechać? — Nie i choćby nawet.
Postąp ze mną otwarcie.
— Wdzięczny panu jestem, ale to niepodobni, ja muszę sam jechać.
— A więc ten odjazd cię dręczy?
— Tak jest.
— Cóż to znaczy miesiąc? powrócisz jeszcze bardziej rozkochany.
— Ale któż mi zaręczy, że Eufrozyna będzie mnie jeszcze kochać?
— Czy sądzisz, że kobieta przez miesiąc zapomni pierwszéj miłości?
Ale panie dodał Willem wzdychając, ja nie jestem pierwszy miłością dla Eufrozyny, i to właśnie co mnie najwięcéj dręczy.
— Co ty mówisz? zawołał Tristan z podzwieniem.
— Prawdę, niestety!