czoła, jakby dla odpędzenia myśli; które mu przychodziły.
— Jakżeś nierozsądny mój Willemie aby powątpiewano swéj kochance i nie ufać przyjacielowi, a zresztą skąd to możesz przypuszczać?
— Pani Van-Dick zaledwie mnie poznała, i widzi we mnie tylko nauczyciela swego syna, bądź więc spokojny.
— Bo to widzisz pan, to może śmiesznie tak kochać, ale kocham szalenie Eufrozynę, i gdyby mnie zwiodła, umarłbym.
— Bądź spokojny. Czy ona wie, że wyjeżdżasz?
— Wie.
— Odkąd?
— Od czterech dni.
— I nic ci nie mówiła, nic nie przyrzekła
— Nie, płakała tylko, i wszystko.
Otóż widzisz jak jesteś nierozsądny, zasłużyłeś na to, żeby ci nic nie mówić o szczęściu jakie cię ma spotkać.
— O powiedz pan, powiedz!
— Ale przyrzekasz mi nie mieć żadnych podejrzeń?
— Przyrzekam.
— Wierzyć w cnotę Eufrozyny?
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1115
Ta strona została przepisana.