Ta strona została przepisana.
— Oho!
— A nawet nie ona sama ci go odda.
— Dla czegóż?
— Ponieważ chce zrobić ci kompletną niespodziankę.
— Ach jak to dobrze!
— I ja to podjąłem się, odprowadzając cię do powozu, wsunąć ci go w rękę, w chwili gdy już konie ruszą.
— O jakże ją polem poznaję.
— A więc cicho, albo pogniewamy się.
— Nic się pan nie obawiaj; a teraz, odchodzę do bióra. Dzięki, dzięki ci panie Tristan!
Willem wyszedł z pokoju z czołem wypogodzęném, z uśmiechem na ustach i radością w sercu.
Otóż jeden szczęśliwy, rzekł sobie Tristan patrząc za odchodzącym kommissantem. Ah! kochana pani Van-Dick, napróżno się silisz, nie dozwolę ci zniszczyć szczęścia tego poczciwego i otwartego chłopca.