chać dawania mu lekcyi, co cieszyło niezmiernie naszego próżniaczka.
Pani Van-Dick była więc samą.
Skoro zdaleka zobaczyła Tristana, zeszła na dół, udając jakby przypadek ją tam sprowadził.
— I cóż, zapytała, odjechał?
— Odjechał.
W oczach Eufrozyny malowała się radość, że była wolną.
— I cóż pan teraz będziesz robił?
— Czy syn pani jest jeszcze słaby?
— Jeszcze.
— A pan Van-Dick, czy mnie nie potrzebuje?
— Nie.
— A więc wyjdę trochę, rzekł Tristan, szukając wszelkiemi sposobami uniknienia rozmowy z Eufrozyną.
— Pan wschodzisz rzekła Eufrozyna a ja będąc smutną, pozostanę znowu samą, nie dobry z pana przyjaciel.
I zrobiła kwaśną minkę.
— Interes wymaga abym wyszedł na miasto, ale skoro powrócę, będę na twoje pani rozkazy jeżeli zastanę cię jeszcze smutną i samą.
— No, do widzenia, dodała Eufrozyna bardziéj zasmucona z nieobecności Tristana przez godzinkę, niż z odjazdu Willema na cały miesiąc.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1150
Ta strona została przepisana.