Tristan, znalazłszy w tym zapytaniu najlepszy środek do wyjścia z kłopotu, odpowiedział:
— Tak jest, pani, trochę cierpiący, i pragnąłbym dziś wcześniéj odejść do siebie.
— Ale zaczynam uważać, że pan rzeczywiście unikasz.
— Ja, pani, a tu dla czego?
— Naprzód dla tego, żeś nie powrócił, jak przyobiecałeś.
— Pewien interes.....
— Może kobieta?
— O, kobiety wymazałem z mego serca.
— Czy wszystkie?
— Wszystkie.
— Patrz pan jak jest pięknie, powiedziała po niejakiéj chwili pani Van-Dick, podaj mi rękę i chodźmy trochę posiedzieć w ogrodzie; czy zgadzasz się pan na to?
— Z największą chęcią.
Wieczór był prześliczny.
Eufrozyna usiadła z swym towarzyszem W gaiku, przez którego gałęzie i liście nie można było dostrzedz brzasku dziennego, jaki zachodzące słońce pozostawiło jeszcze na horyzoncie, tego ostatniego uśmiechu przyrody, znużonego upałem, wonią i miłością.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1152
Ta strona została przepisana.