jaciołkę do śmierci, jakiż jéj dam powód jutro? I Tristan, oparłszy się o ścianę, dumał, szukając drogi, któraby zaprowadziła bądź do cnoty bądź do zdrady, byleby ta droga była prostą i czystą, i po któréj by mógł iść, nie spotkawszy cierni swéj żądzy, i przeszkód jakie mu stawiało sumienie.
Co robić?
W téj chwili fortepian znowu się odezwał, tylko że pani Van-Dick nie wiedząc czemu przypisać milczenie Tristana, przycisnęła pedał, a ostatnia myśl Webera rozwinięta silnemi palcami Eufrozyny, doszła z tak głośnym hukiem do uszu tego, dla którego była przeznaczoną, że mimowolnie zadrżał i nie mógł się wstrzymać od śmiechu.
Co u kata! pomyślał Tristan, jeśli tak pójdzie stopniowo, to w przeciągu pół godziny szyby u okien powypadają. O jakże mnie kochasz moja pani Van-Dick! Rzeczywiście, Eufrozyna musiała mocno kochać Tristana, jeśli jéj miłość odpowiadała energii z jaką uderzała w instrument. Już to nie była muzyka, ale jakiś gwałt.
Otóż trzeba nam skończyć mówił do siebie Tristan; mając na celu mój własny interess, nie powinienem schodzić, chybabym się kusił o
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1172
Ta strona została przepisana.