— To wszystko nie to.
— Być może.
— Ja wiem co jéj jest.
— Doprawdy?
— Rzeczywiście.
Nie można by pana zapytać o przyczynę tego nagłego smutku, bo jestem tak niezręcznym, że usiłując pocieszyć panią Van-Dick w smutku, mógłbym go jeszcze odnowić.
— Oto brakuje jednego nakrycia przy tym stole.
— To prawda.
— Pojmujesz teraz?
— Zupełnie, jéj syn jest słaby mówił Tristan patrząc z boku na Van-Dicka, bo mu się zdawało dostrzedz w wyrażeniu się kupca, jakiś rodzaj zwierzenia lub podwójnego znaczenia myśli, co go zaraz uderzyło, ale Tristan udawał na umyślnie, że nie rozumie, co Van-Dick miał mu zamiar powiedzieć. A ja nie pomyślałem o tém dodał Tristan. Ta biedna pani Van-Dick tak kocha swego syna.
— Van-Dick rozumiał, że Tristan mówił szczerze, i dla tego wołał pozostawić go w błędzie.
— Zrozumiałeś teraz, zapytał.
— Zupełnie, ale mówiono mi dziś zrana, kiedym
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1183
Ta strona została przepisana.