a płałkać ze złości, ale spostrzegłszy, że z płaczu oczy i twarz jeszcze bardziéj się czerwienią, wstrzymała łzy bezużyteczne i niebezpieczne, zamknęła się w swoim gabinecie, odsłoniła przed lustrem wszystkie bogactwa ciała, a zlewając go różnemi pachnidłami, potem uśmiechając się na woń roskoszną w około niéj roztoczoną, uwięziła w najcieńszy batyst to pogardzone ciało, bo było nieznane. A gdy zobaczyła Van-Dicka wychodzącego, zadzwoniła i ufna w broń jaką pokładała w firankach, które dopiéro co pokasowała, kazała prosić swego nieprzyjaciela.
Tristan spodziewał się jakiéj sceny, wyrzutów, lub zemsty.
Zaledwie wszedł, Eufrozyna powiedziała swym milutkim głosem.
— A jak to dobrze.
— Tylko co miałem prosić o zaszczyt widzęnia się z panią.
— A zatém siadaj pan i mówmy.
Tristan wziął krzesło i usiadł w pewnym oddaleniu od Eufrozyny.
— Czy się pan mnie lękasz? zapytała, proszę zbliż się.
Tristan przysunął się.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1196
Ta strona została przepisana.