— I to dla tak błachéj rzeczy odpychasz kobietę, która cię kocha? zresztą już zapóźno.
— Zapóźno, odparł Tristan, prawie podskoczywszy na krześle.
— Z pewnością, bo wczoraj, gdyby nie zjawienie się Athenais, zostałbyś tym gościem występnym, dodała Eufrozyna uśmiechając się.
— Być może, pani.
— Od téj chwili, nie zastanawiałeś się.
— Odtąd ciągle o tém myślę.
Aha! i rezultat twego zastanawiania się jest taki, że ci nie dozwolił przyjść wczoraj do mnie wieczorem? dodała Eufrozyna tonem uszczypliwym.
— Tak jest, pani.
— A zatém, mój panie, musiałeś sobie żartować ze mnie téj nocy.
— Możesz że pani tak sądzić?
— A ponieważ jesteś tyle delikatny, powinieneś był odpowiedzieć Van-Dickowi, kiedy cię wołał, i połączyć się z nim kiedy krzyczał, iżbym zaprzestała dawać znaku, tobie tylko samemu wiadomego.
— Wierz mi, pani, że uczucie honoru, jest jedyną przyczyną mego milczenia.
Ależ w tém co mi pan mówisz, niepodobna
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1199
Ta strona została przepisana.