Gwałtowne poruszenie dzwonka dało się słyszéć z pokoju pani Van-Dick; w chwilkę potém Athenais weszła.
— Panie, rzekła, pani prosi pana.
— A to po co?
— Ja nic nie wiem.
— Czy jest chora?
— Nie panie.
— Powiedz pani, że jestem przy stole, i że po obiedzie ją odwiedzę.
Athenais wyszła.
— To zły humor dzisiejszego poranku, ciągnie się widać aż dotąd, wyrzekł pan Van-Dick. Toś nie pocieszył jak widać mojéj żony, dodał obracając się do Tristana.
— Tak się zdaje.
— A do licha! co ci jest Tristanie? tak jesteś smutny, żeś gotów pozbawić mnie apetytu.
— Jak pan zjesz obiad, kochany panie Van-Dick, to wszystkp panu opowiem.
— Dla czego nie natychmiast?
— Bo.....
— A! to dobra przyczyna, muszę ją uważać za dostateczną.
W téj chwili znów Athenais weszła.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1218
Ta strona została przepisana.