— To on cię kocha?
— Tak jest panie.
— I dla tego chcesz aby dom nasz porzucił?
— Naturalnie.
— A! to pierwszy raz taka ci się rzecz zdarza.
— Cóż pan przez to chcesz powiedziéć?
— Chcę powiedziéć, że nadto dobrym jestem, słuchając twoich banaluków i że Tristan nie więcej odemnie ma ochoty wyznać ci swoją miłość.
I mówiąc to pan Van-Dick, ustawiał w równi dwa wazony z kwiatami, które podług niego nie symetrycznie stały.
— A więc, pan wymawiasz tego człowieka?
— Nie, tylko powiadam, że słuszność nie z twojéj strony; to cała rzecz.
— Przeciwko człowiekowi świeżo przybyłemu?
— Tristan jest poświęcającym się, jest dobrym chłopcem.
— Człowiek, którego na drodze znalazłeś?
— Z czego, zaręczam ci, bardzo się cieszę.
— Który ani swego ogniska, ani swego kącika na święcie nie ma.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1223
Ta strona została przepisana.