— Jeszcze jedna właśnie przyczyna, dla któréj powinien u mnie pozostać.
— On, co nie wiedział gdzie się ma udać!
— Właśnie też, żeby mu oszczędzić podobnego kłopotu, rozumiem, że niepowinien z nami się rozłączać.
— To dobrze! z nadzwyczajną złością odrzekła Eufrozyna: to bardzo dobrze panie: otóż to jest wszystko, czego żądałam dowiedzieć się od pana.
— Więc mogę powrócić i kończyć mój obiad?
— Tak jest panie; uprzedzę go jeszcze o jednéj rzeczy.
— O jakiéj że to?
— Oto, że jeżeli jutro o czwartéj godnie po południu, Tristan tutaj będzie, zaraz wieczór dom ten porzucę.
— Jak się podoba.
— I dowiem się tego co zgłębić chciałam.
— A to jest?...
— Że pan, nie umiesz nadać żonie swojej należnego poszanowania.
— To do mnie zupełnie nie należy.
— A do kogoż to należy? proszę mi powiedziéć?
— Do pana Willema.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1224
Ta strona została przepisana.