— Na wszystko ci blankiet daję. I cokolwiek się stanie, czy moja żona zostanie przyjciołką lub nieprzyjaciołką twoja, możesz rachować na to, co ci teraz powiedziałem.
— Dziękuję panu.
— Ja wychodzę, muszę odwiedzieć jednego z mych przyjaciół, o którym ci mówiłem, co to dawniej był w Medyolanie, zkąd z żoną tutaj przyjechał.
— A! doktora Mametyna.
— Właśnie jego.
— Czy to on dogląda Edwarda?
— Nie, on już nie trudni się leczeniem. Ledwie wychodzić może, już jest w zgrzybiałym wieku.
— A żonę ma młodą?
— Młodą.
— A piękną?
— O piękną.
— A ha! panie Van-Dick.....
— Mylisz się; bo pomimo że jest bardzo przyzwoicie prowadzącą się kobietą, Mametyn jest z liczby tych starych przyjaciół, których się nie oszukuje.
— Podzielam zdanie pańskie, żona przyjaciela jest i powinna być dla nas uświęconą osobą.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1232
Ta strona została przepisana.