nienia pozostaje, musiałby prędko wyczerpnąć małą sumkę oszczędzoną i niepozostawałoby mu nic innego, tylko chyba kupić pistolet i scenę lasku bulońskiego na nowo odegrać. Powiedzmy i to także, że Tristanowi zaczęły się trochę przykrzeć ustawiczne przygody, przynoszące mu kilkochwilowe ulgi, a nic nie zmieniające w losie jego, — zdawało mu się, że jak rozbitek z okrętu, przywiązany do deski i miotany burzą, patrzy na podniesione morze, i uważa, czy zamiast do widzianego zdała brzegu przypłynąć, próżném i zawczesném wysileniem, nie podda się w nowe niebezpieczeństwo: czy też zdawszy się na los, i odpocząwszy cokolwiek aż się burza uspokoi, wtenczas dopiéro dobędzie sił wszystkich i do pożądanego brzegu dopłynie; tak téż Tristan teraz, uważał przed sobą bezdenną głębią i rozhukane morze: namyślił się, i postanowił ciszy czekać, chociaż brzegi które widział przed sobą, nie zdawały mu się pewnemi, i bezpieczny przytułek obiecującemi. Wzrok go mógł omylić, mógł brać za ląd jaki obłoczek szary, który pierwszy mocny powiew wiatru mógł rozproszyć, zniszczyć i zostawić mu pontus et undique pontus, jak to niegdyś Wirgiliusz powiedział.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1234
Ta strona została przepisana.