Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1244

Ta strona została przepisana.

Ledwie tych słów domówił, gdy z takim trzaskiem drzwi się otworzyły, że Tristan aż podskoczył na krześle.
Była to pani Van-Dick, w szalu na ramionach i w kapeluszu.
Jeżeli ci się uda wymyślić, jakiś nowy, niewidziany jeszcze kolor czerwony, to będziesz miał wyobrażenie liców pani Van-Dick.
— No! i cóż panie, odezwała się do męża, czyś już dosyć napoił mnie goryczą?
— Ja? z najspokojniejszą miną zapytał pan Van-Dick.
— Tak jest, pan sam.
— I czemże mogłem obrazić panią?
— Potępiając mnie, a biorąc stronę tego człowieka, i w największym paroksyzmie złości, Eufrozyna pokazała ręką Tristana.
— Najpierwéj, moja droga, trzeba żebyś była grzeczną dla tego pana, inaczéj będę cię prosił abyś wróciła do swego pokoju.
— Jakto! mnie za drzwi chcesz wypchnąć?
— Naturalnie.
— To jeszcze nie dosyć panu, żeś mi pożywienia odmówił?
— Dla czegóż z nami jeść nic chcesz?
— Bo nie chcę!