Ta strona została przepisana.
XII.
DOBRE POŻYCIE.
Pani Van-Dick opuściła dom mężowski jakby osoba obłąkana. Jednakże widząc że się na nią patrzą, starała się zwolnić chód swój i nadać mu pozór przechadzki; zciągnęła szal na piersi, zawiązała wstążki od kapelusza, wystereotypowała obojętny nawet uśmiech na ustach.
Już było po szóstéj, a przyszedłszy cokolwiek do przytomności i uspokoiwszy się nieco, pierwszém jéj saméj siebie zapytaniem było: