ły, a tém samém podobne szczegóły, jeszcze mniej nas zajmowa ć mogą.
Pan Mametyn pierwszy wstał od stołu, mówiąc do żony:
— Mam do napisania kilka listów, zostawiam panie same, możecie długo rozmawiać o wielkich cierpieniach pani Van-Dick.
I pocałowawszy Eufrozynę w rękę, wziąłrękami głowę Ludwiki i pocałowawszy ją w czoło jak ojciec córkę, otworzył drzwi i wyszedł.
Gdy kobiety zostały same, poszły do ogrodu i zajęły dwa krzesła, o których wspomnieliśmy wyżej.
— Jak téż jesteś kochaną! wymówiła pani Van-Dick.
— Święty lo człowiek! odrzekla Ludwika; nigdy nie widziałam tak ciągłego i tkliwego przywiązania, jak jest jego dla mnie; on mnie poczytuje za całe szczęście życia swego, a ja téż dałabym się zabić, dla oszczędzenia mu zgryzoty.
— Jakże jesteś szczęśliwą!
— To prawda; a pani zgryzota o któréj niedawno mówiłaś, żartem tylko była, nieprawdaż?
— Wcale nie.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1256
Ta strona została przepisana.