— To nie dobrze zrobiłaś, trzeba było tylko młodemu człowiekowi powiedziéć, że traci napróżno czas, i byłoby się wszystko skończyło.
— Tak ci się zdaje?
— Zapewne.
— No! otóż właśnie, powiedziałam mu wszystko to, a on na tém niepoprzestał.
— Natenczas?
— Natenczas, powiedziałam panu Van-Dick, że przybysz powinien dom nasz porzucić.
— I cóż na to pan Van-Dick odpowiedział?
— Wyśmiał mnie.
— Nareszcie?
— Nareszcie, ponieważ ten pan do niezniesienią mi się naprzykszał, oznajmiłam panu Van Dick, żeby wybierał do woli, lecz że koniecznie jedno z nas dwojga, musi dom porzucić, pan Tristan, albo ja, żona.
— Tristan? zadrżawszy zapytała Ludwika?
— Tak jest, czybyś go znała?
— Może, jakże on wygląda?
— Jest słuszny, brunet, oczy ma czarne; rysuje, śpiewa; jest to francuz. Miał kiedyś żonę, którą nadzwyczaj miał uwielbiać, i od śmierci jéj, już nigdy żadna kobieta równie mu się podobać nie może. Czy tego znałaś?
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1258
Ta strona została przepisana.