— No! to dobrze. Już teraz wiem przynajmniéj co mi pozostaje do czynienia, odpowiedziała.
I dosyć niegrzecznie pożegnała pana Mametyna; ten zeszedłszy na dół, powtórzył Tristanowi jak najuprzejmiej, że modom swój ofiaruje, ścisnął mu rękę jako też i przyjaciela swego, a szczerze, utudzony całą tą domową kłótnią po powrocie do siebie, posłał po pojazd dla udania się na wieś za Ludwiką.
I w parę godzin potem odjechał. W tym samym dniu, przyjaciółka Eufrozyny do któréj była chodziła i nie zasłała w domu, odwiedziła panią Van-Dick, chcąc się dowiedzieć z jakiéj przyczyny o godzinie tak niezwykłej była u niéj.
Pozwalamy czytelnikom odgadnąć co jéj Eufrozyna nagadała.
To tylko powiedzieć możemy, że przyjaciółka wzięła do serca i do duszy cały interes Eufrozyny, chcąc mową i czynem zajęcia się swego dowieść: poszła do pana Van-Dicka i powiedziała mu, że to jest okrucieństwem i szkaradą tak sobie z żoną postępować.
Pan Van-Dick, za całą odpowiedź, wziął kapelusz i wyszedł.
Nazajutrz, o jednastéj rannéj, wszedł razem
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1299
Ta strona została przepisana.