zgodził się znosić to wszystko, lecz od chwili jak mu pan Mametyn z taką nieprzewidzianą uprzejmością, ofiarował gościnność i milszy, przyjemniejszy, a nadewszystko spokojność zapewniający przytułek, przyrzekł sobie, że nie będzie znosił nic więcéj nadto, co mu delikatność i wdzięczność znosić każę. Gdyby nie bojaźń okazania się niewdzięcznym panu Van-Dickowi, który dla jego miłości wydobył z siebie tak silną wolę, jakiéj w nim Tristan nie posądzał i nie przewidywał, byłby tego samego rana pożegnał dom poczciwego kupca i poszedł za panem Mametynem.
Tristan doskonale przewidywał, że pani Van-Dick niepoprzestanie na prześladowaniu samego tylko męża, ale że nadejdzie koléj i na niego także. Jedna mianowicie okoliczność zatrzymywała w tym domu Tristana; a tą była, bojaźń, aby za powrotem Willema, Eufrozyna nie poróżniła ich z sobą, na zmyślawszy rozmaitych fałszów. Tristan bowiem szczerze pragnął pozyskaną raz przyjaźń i szacunek Willema, na zawsze zatrzymać.
Pan Van-Dick, pomimo lodowatéj krwi swojéj, rozdrażnił się rannym czynem pani Van-Dick, więcéj, niż czemkolwiek dotąd przez nią zro-
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1301
Ta strona została przepisana.