bionem. Wiemy, że pan Van-Dick nie był w niczém obraźliwym, prócz w tém co się zciągało do jego nawykniań i zwyczajów: skoro raz przejęto jego listy, kazano mu czekać na śniadanie, cios był za srogi, i musiałby mieć większy upór tniż go miał w istocie, aby takim razem puklerz jego? nieczynności uderzony, nie poniósł znacznéj szczerby.
Przez cały więc ciąg śniadania, jednego słowa nie wymówił, co było złym bardzo znakiem, bo przypominamy sobie, że przeszłych dni był wielomównym i przepraszał profesora ile razy ten tłumaczył się z przykrości, które z jego przyczyny znosić musiał.
Po śniadaniu Tristan poszedł do pokoju Edwarda dla rozpoczęcia z nim nauk, gdyż chłopiec był już wyleczonym i zupełnie zdrowym a przeto w możności zajęcia się pracą.
Znalazł Edwarda przy oknie, puszczającego bańki mydlane.
Chłopczyk odwrócił się się w chwili wejścia Tristana i nie przywitawszy go, daléj bańki z mydła, puszczał przez okno.
— Czy posłyszałeś mnie? zapytał suchym tonem Tristan, małego niegrzecznisia.
— Tak jest.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1302
Ta strona została przepisana.