— A dla czegóż mi nie odpowiadasz?
— Bo mama mi zakazała mówić z panem.
— Ja przychodzę dla dania ci lekcyi. Wstrzymując się wyrzekł Tristan.
— A ja jéj nie wezmę.
— Pan Van-Dick chce żebyś się uczył.
— Tak prawda, ale mama nie chce, a ja tylko mamy słuchać powinienem.
— Więc ja powiem to ojcu twemu.
— To mi obojętne.
Tristan zszedł blady ze wstydu i gniewu.
Powiedział wszystko panu Van-Dickowi.
Pan Van-Dick poszedł do pokoju Edwarda.
Słowa nie wymówiwszy przysunął się do okna, wyrzucił miseczkę z mydlinami i słomkami do ogrodu, potém dał mu najpiękniejsze, jak tylko mogą być dwa ojcowskie uderzenia w policzki, i nie zważając na wycie prawie dziecka, wymówił to słowo:
— Pracuj.
I powrócił do siebie.
Dziecię przez pół godziny krzyczało i płakało; potém postrzegłszy że nie jest mocniejszém i że matka nie nadchodzi, skłoniło się wziąść lekcyą.
Teraz zważmy czy wszystkie podobne sceny mogły nie nudzić ogromnie Tristana.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1303
Ta strona została przepisana.