harmonia nie próbowała uciekać od niego: wziąwszy zapas cygar, zszedł, otworzył drzwi szklanne, prowadzące na kwadratowe wyjście dotykające ulicy, i tam oparłszy się jak mógł najwygodniéj na poręczy, palił wciąż cygaro.
Prawda, że muzyka czyli hałas, słabiéj uszu jego dochodził, zaczął więc z cierpliwością zgadzać się zo swoim losem.
Już prawie pięć minut upłynęło jak wypuszczał dym z cygara, gdy machinalnie spojrzawszy się na lewo, zdało mu się że widzi nie daleko siebie także zapalone cygaro, które jakby gwiazdka dla dzieci, migało światełkiem.
Za tym cygarem poznał pana Van-Dick, bo przypomnijmy sobie, że biedny kupiec wstał i stanął w oknie wychodzącym na kwadratowe wyjście, czyli na ulicę.
Tristan zawołał:
— Panie Van-Dick! panie Van-Dick!
Kupiec podniósł głowę i poznał Tristana.
— A to ty jesteś mój drogi! zawołał; niech cię Bóg błogosławi, żeś się znalazł na moją pociechę.
— Chcesz pan powiedzieć niech cię diabli porwą.“
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1311
Ta strona została przepisana.