— Czyż go nie ma?
— Nie ma wcale.
— Gdzieżby się mógł ten list podziać? wyrzekła Eufrozyna.
— Czy pewnym jesteś żeś go tam położył? zapytaj się Athenaisy, czy przyszedłszy tu sprzątać nie położyła go gdzie indziéj.
— Aby tylko nie został skradzionym, zawołała przyjaciółka.
— Przez kogo? zapytał pan Van-Dick.
— Jak się ma w domu swoim nieznajomych... odrzekła Eufrozyna.
Tristan zbladł na tę obelge.
— Czyż nie znasz pan służących swoich, zapylała Van-Dicka; ten ostatni, zrozumiał po tonie, obelżywe chęci żony i zaraz odpowiedział.
— Eufrozyna ma słuszność, zawsze się można obawiać ludzi służących; jednakowoż bardzoby mnie to dziwiło, bo ten chłopiec ma minę bardzo uczciwą, a za Athenais ja ręczę.
— Ty nie ruszałeś listu? zapytała się syna pani Van-Dick.
— Nie mamo.
— Ale widziałeś go może?
— Widziałem.
— I poznałbyś ten list?
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1321
Ta strona została przepisana.