— Z jakiegoź to powodu? powiedz mi proszę.
— Kiedy sam nie wiem tego.
— Moja żona pewnie, do niego napisała.
— Czy tak się panu zdaje? lecz cóżby mogła na mnie napisać?
— Że jéj się oświadczałeś, bo mnie to powiedziała.
— Ależ ja nie widzę, mówił dalej Tristan, chcący udać że stosunków Eufrozyny z Willemem się nie domyśla, albo też chcąc aby pan Van-Dick przyznał mu się że wie o nich; ależ nie widzę co mu to szkodzićby mogło.
Pan Van-Dick spojrzał na Tristana z pod oka, wzrokiem i miną któréj opisać niepodobna i zdobył się na to jedno słowo:
— Dudek!
Tristan nie mógł się wstrzymać od śmiechu.
— No! słuchaj! ponieważ sami jesteśmy, odparł Van-Dick otwierając drzwi i zajrzawszy czy kto usłyszeć by ich nie mógł, powiedz mi otwarcie, czy ci tutaj dobrze było?.
— Prawdziwie bardzo dobrze.
— Życie takie jakie tu prowadziłeś i pożycie jakie ci ofiarować mogłem, czy ci się uśmiechało?
— Tak jest, uśmiechało.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1334
Ta strona została przepisana.