— Rzeczywiście.
— Pytała się czy już prawdziwie kochałeś?
— Zupełnie pan trafiasz.
— A pan jéj odpowiedziałeś?...
— Że prawda, kochałem, ale już kochać więcéj nie będę.
— A do djabla! tu się rzecz psuć zaczyna. Nieroztropny nieprzezorny młodzieńcze! Wszakżesz przecie jeszcze za bytności Willema, zaczęła się dla ciebie rozczulać?
— To prawda.
— A jak tylko Willem wyjechał, przyznała ci się że cię kocha?
— Tristan przyznał znakiem potakującym.
— A tyś jéj odpowiedział?
— Że nie mogłem kochać jéj, nie zdradziwszy przyjaźni i gościnności.
— To bardzo dobrze. I upierałeś się przy swojém zdaniu?
— Tak jest.
— I dziwisz się teraz, że ci tyle złego wypłatała?
— Nie, nie dziwię się bynajmniéj.
— To szczęśliwie. I myślałeś, że po takiéj odmowie, możesz w domu moim pozostać?
— Trzebaż było...
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1336
Ta strona została przepisana.