Ta strona została przepisana.
— A kiedy powróci? zapytał służącego.
— Nie wiemy tego.
— Gdzie wieś pana Mametyna? może nie daleko?
— O półtory ztąd mili.
— Czy oddają mu tam listy?
— Co drugi dzień odsyłają.
— W takim razie chcę napisać do pana doktora.
Słnżący przepuścił Tristana, wprowadził go do sali jadalnéj, przystawił mu krzesło do stolika i przyniósł wszystko co potrzeba do pisania.
Tristan wziął pióro i napisał wiersz pierwszy.
Ledwie te kilka słów skreślił, gdy usłyszał papugę śpiewającą:
Złoto jest tytko chimerą.
Zadrżał i pobladł.
Nie mógł się pomylić, to był głos papugi niegdyś jego.
Tristan odwrócił się drżąc cały i szukał oczyma znanego mu ptaka.
Nie było go w téj sali gdzie się znajdował.
Posłyszał po raz drugi śpiew ptaka, pi-