nuję, lecz ta przyjść musi z porządku natury; czekajmy jéj, prosząc Boga aby jak najpóżniéj przyjść mogła.
— Cóż ja odtąd aż do owego czasu pocznę?
— Co chcesz. Dawniéj miałeś chęć do podróżowania, więc podróżuj.
— Żartujesz Ludwiko, teraz właśnie nie chwila po temu.
— No! to zostań przy nas, jeżeli to wolisz; przyjmij w osobie pana Mametyna ojca, który cię ukocha, a we mnie uważaj pełną poświęcenia przyjaciółkę, resztę zdaj na Boga. Wszakżesz tyś tego chciał co nastąpiło, nieprawdaż?
— Prawda, odpowiedział Tristan spuściwszy głowę, a przebaczysz że mi to wszystko?
— Przebaczę, odrzekła Ludwika, nawet może kochać cię będę.
W téj chwili, dzwonek od ogrodu dał się słyszeć, Ludwika pokazała ręką Tristanowi aby usiadł i sama tak jak na początku tej rozmowy usiadła także.
W parę minut potém, wszedł służący oznajmując:
— Panie! pan Mametyn wrócił.
— Poproś pana żeby tu przyszedł do salonu;
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1366
Ta strona została przepisana.