gła mu być wróconą. Przyjmie ją pewnie z tém samém uczuciem i wzruszeniem, jak w dniu kiedy ją od matki jéj otrzymał. Do owéj zaś chwili, widok dobra i szczęścia, które czuł, że jest jego własnością, a którego jednak nie posiadał, podnosił miłość jego i zaostrzał chęci przyszłego szczęścia. Żona była dla niego tém, czém jest nieochybny spadek, po najbliższym bogatym krewnym, od którego teraz brał mały procent, a późniéj spodziewał się odebrać cały kapitał. Wszystkie tym podobne uwagi, złączone z koniecznością położenia Tristana, i z ostatniéj potrzeby wynikające, skłoniły go do tego, że życie swoje poddał samowładnéj woli Ludwiki. Podała mu już, jak za najpierwsze wynagrodzenie powolności jego, rękę do pocałowania; cała istota jego zadrżała pod szczęściem téj zwyczajnéj pieszczoty, teraz zbiegiem okoliczności mającéj być tajemniczą; słońce przy tém oświecało wszystko, ożywnemi i rozweselającemi swemi promieniami, natura uśmiechała się, i jakby na niego wołała: „miéj nadzieję” ptaki śpiewały.
Tristan czuł w sercu potrzebę kochania, jak każda ożywiona istota oddycha tą chęcią w czasie wonnego wiosennego powietrza, nie miał
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1374
Ta strona została przepisana.