Od czasu jak doktor poznał Ludwikę, i aż dotąd, takie powziął wyobrażenie o czystém jéj życiu i obyczajach, że byłby ją powierzył samemu Don-Juanowi.
Natenczas, małżonkowie, przyjaciele, rozkochani, (jak wam się nazwać ich podoba) podawszy sobie ręce, przechadzali się godzinami całemi po lasach i polach, a wracając do domu, zastawali przed gankiem lub w oknie uśmiechającego się do nich pana Mametyna.
Człowiek ten, tak był dobrym, że widząc piękną, młodą, i najczystszą kobietę, obok młodego, pięknego i szlachetnego młodzieńca, nie raz sam do siebie przemówił:
— Dla czego też Bóg nie dozwolił, aby Ludwika mogła była być przez tego młodego człowieka wyratowaną, zamiast przezemnie, byłaby teraz szczęśliwą, teraźniejsze bowiem szczęście jéj, jest tylko poddaniem się, i cokolwiek bym uczynił, jakąkolwiek miłość bym jéj poświęcił, nic na świecie, nie nada wdzięku osiwiałéj miłości, i nie wywoła tyle wzajemnych uczuć, ileby wstanie były wywołać czarne włosy, wyrazistość i młodość Tristana.
Tymczasem Ludwika i Tristan wchodzili.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1378
Ta strona została przepisana.