Tak, kochany panie Van-Dick, jesteśmy przyjaciółmi.
— Dobrzem się, widać uiścił z twego polecenia.
— Najdoskonaléj.
— Zdaje się że tam zaszło nieporozumienie, dodał z poufną miną kupiec.
— Obawiam się abyś pan nie zgadł.
— Eufrozyna oświadczyła mi że chce podróżować.
— Ah! i pan z nią jedziesz?
— Nie, ona sama jedzie, uda się do Francyi, do owéj krewnéj Emilii, o któréj pamiętasz w tenczas wspominała.
— Prędko wyjeżdża?
— Zdaje mi się że wkrótce.
— A chwała Bogu! Tristan nie umiał powstrzymać tego wykrzynika.
— Ja też to samo tylko co sobie powiedziałem. Ale idź pomóż temu biednemu Willemowi; drżę o niego, aby go do tłomaczenia się nie wciągnięto. A w każdym razie, nie opuszczaj domu, ze mną się nie pożegnawszy.
— Bądź pan oto spokojny.
Tristan wszedł do pokoju Willema i zastał go samego.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1390
Ta strona została przepisana.