zmieszaną, że nie zdołałaby była znosić dłużéj widoku omdlenia pańskiego.
— Lube dziecię! wymówił doktór.
— Teraz mogę już posłać do pani żeby przyszła tutaj?
— Chciéj jéj sam to oświadczyć; mam nawet potrzebę z nią pomówienia.
— Obawiam się, abyś się pan nie utrudzał bardzo.
— Nie bój się, będę uważnym, lecz koniecznie potrzebuję z nią mówić. Tristan wszedł do pokoju Ludwiki i znalazł ją modlącą się na kolanach.
— No! i cóż? zawołała ujrzawszy Tristana.
— A no! odpowiedział, nic się złego nie stanie.
— Ach! dzięki ci Boże! wysłuchałeś mnie!
— Prawdziwy z ciebie anioł, odrzekł Tristan wyciągając do niéj rękę.
— Przebaczysz mi moje modły, nieprawdaż? odezwała się Ludwika; Bóg mi może przebaczy także jednę myśl przelotną, która mi przez głowę przeszła.
— Pan Mametyn żąda cię widzieć, nie daj
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1395
Ta strona została przepisana.