— Co mówisz? zapytał przyjaciela Willem.
— To, że ty mówisz...
— A cóż ci to szkodzi co ja mówię?
— Bardzo mi wiele szkodzi.
— Naprzykład? jakim sposobem?
— Tym sposobem, że pani Mametyn jest moją żoną. Masz teraz historyą którą ci miałem opowiedzieć.
Willem nie spodziewając się nic podobnego usłyszeć, ledwie nie upadł z zadziwienia.
Przez len czas, Ludwika zaprowadziła nowo przybyłego ku pokojowi pana Mametyna. prosząc, aby się w sali zatrzymał, a sama tylko zbliżyła się do doktora. Przysunęła się po cichu do łóżka, a widząc starca śpiącego, wachała się czy go ma obudzić.
Jednakże, przypomniawszy sobie jak pan Mametyn wielką wagę przywięzywał do widzenia się z nieznajomym, ujęła doktora za rękę i obudziła go nareszcie.
— Przyjacielu, wymówiła. gdy już doktór otworzył oczy, jest tu osoba którą widzieć żądałeś, któréj oczekujesz.
— Każ jéj przyjść tutaj i sama nieodchodź, ze wzruszeniem dodał doktór.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1404
Ta strona została przepisana.